W ostatnich miesiącach coraz poważniejszym, a może raczej powszechniejszym zjawiskiem, staje się masowe rozsyłanie wezwań do zapłaty do osób, które miały rzekomo naruszyć prawa autorskie za pośrednictwem Internetu.
Część tego typu praktyk określana jest jako trolling praw autorskich.
Powstaje, pytanie czy słusznie?
Trolling praw autorskich to pojęcie, które nawiązuje do trollingu patentowego, czyli zjawiska polegającego na czerpaniu dochodów przez podmioty które nie wytworzyły żadnych rozwiązań, ani nie produkują niczego w oparciu o dany patent, a jedynie nabyły prawa patentowe lub zastrzegły wcześniej do tej pory powszechnie stosowane rozwiązania.
Pod pojęciem „trollingu” (podobnie jak trolling internetowy) należy rozumieć działania aspołeczne i często nieetyczne.
Trolling praw autorskich to zatem pejoratywny termin opisujący napastliwe i oportunistyczne działania podmiotów, które nie wytworzyły danego utworu, a jedynie nabyły do niego prawa autorskie, polegające na wszczynaniu lub grożeniu wszczęciem postępowań karnych bądź cywilnych przeciwko osobom, które miały dokonać naruszeń praw autorskich za pośrednictwem Internetu.
Definicje te jakkolwiek uproszczone nie dają jasnej odpowiedzi jak zakwalifikować dane zjawisko. Wydaje się, że należy posiłkować się kryterium celu jaki przyświeca podmiotom podejmującym określone działania. Jeżeli działania te służą przede wszystkim osiągnięciu korzyści finansowych, a nie ochronie praw autorskich i ściganiu faktycznych sprawców naruszeń, koniecznym staje się analiza takich zachowań pod względem etyczności, a nawet legalności.
Problem w Polsce dotyczy co najmniej kilku tysięcy osób, które otrzymały wezwania do zapłaty w związku z rzekomym naruszeniem praw autorskich za pośrednictwem sieci Internet poprzez rozpowszechnianie wybranych polskich produkcji filmowych.
Co istotne poza danymi osobowymi w wezwaniu zostaje także wskazany określony adres IP z którego miało nastąpić naruszenie.
Oczywiście na pytanie, czy do naruszenia przepisów o prawie autorskim faktycznie doszło, czy też nie na podstawie samego tylko wezwania, nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi.
Nie jest też moim celem w tym krótkim artykule analiza treści jakiegoś konkretnego wezwania.
Moją uwagę zwraca jednak sytuacja w której, podmiot który rozsyła wezwania do zapłaty identyfikuje adres IP z określoną osobą.
Czym jest adres IP
Adres IP nie identyfikuje użytkownika Internetu, ani nawet konkretnego urządzenia, a jedynie w dużym uproszczeniu „miejsce w sieci”. Może wystąpić sytuacja, gdy wielu urządzeniom nadany zostanie ten sam adres IP. Oczywistym jest także fakt, że z jednego urządzenia może korzystać wielu użytkowników.
Dla uproszczenia można posłużyć się analogią do numeru rejestracyjnego pojazdu, który to identyfikuje konkretny pojazd i pozwala ustalić właściciela pojazdu, nie pozwala jednak na ustalenie kto w danym okresie był kierowcą samochodu lub jego pasażerem (analogia byłaby trafniejsza gdyby przyjąć, że wszystkie pojazdy jednego właściciela mają ten sam numer rejestracyjny). Podobnie zatem, jak nie można utożsamiać numeru rejestracyjnego z kierowcą pojazdu i na tej podstawie oskarżać za każdym razem o spowodowanie wypadku właściciela pojazdu, tak samo błędne jest założenie, że osoba której dostawca Internetu przydzielił w ramach świadczonych usług określony adres IP jest w każdym przypadku osobą, która dokonała naruszenia.
Innymi słowy adres IP może być pomocny w ustaleniu sprawcy, ale może okazać się niewystarczający.
Wynika z powyższego, że niezależnie do tego czy miało miejsce naruszenia prawa, czy też nie, znaczna część osób, które otrzymały wezwania, to osoby niewinne, które z pewnością żadnego naruszenia nie dokonały.